
Inspiracją była piękna włóczka - gruba bawełna upolowana gdzieś-kiedyś. Potem już wiedziałam jak moje dzieło ma ostatecznie wyglądać, ale trzeba było wymyślić jak to osiągnąć czyli pokombinować.
Trochę motywów i ściegów szydełkowych, trochę "drucianych" i wizję udało się urzeczywistnić :)
Jagódka ogląda się w lustrze, pokazuje nam, że ma kwiatki - podnosi do nosa i wącha ;)
Niestety mój aparacik coraz gorzej działa - boję się, że będę miała problemy z dokumentowaniem...
Śliczne są te Twoje dzieła! Az szkoda, że mam samych synów. Żadnych kwiatków ;-) Pozdrawiam serdecznie. Aneta
OdpowiedzUsuńOj, śliczne, śliczne :-)
OdpowiedzUsuńTo o synach już słyszałam - dlatego się wzięłam za zabawki:-)))
OdpowiedzUsuńZakupisz nowy aparat?
OdpowiedzUsuńMoże święty Mikołaj przyniesie... ;)
OdpowiedzUsuń